Nazwa naszego zespołu „K.R.E.T.y” zrodziła się z naszych imion i wylanego potu podczas intensywnej i potężnej burzy mózgów. Pierwsze inicjały stworzyły nazwę określającą ludzi drążących do samego końca mimo przeciwności losu, działających czasem na oślep, ale z zawsze pozytywnym skutkiem :). Nie poddajemy się i mimo sprzecznych charakterów tworzymy razem tunele pozytywnych rozwiązań!
Dla kogo i po co? Nasza grupa docelowa i cele
Po wspólnej dyskusji, jednogłośnie stwierdziliśmy, że naszym celem jest poprawa komunikacji między rówieśnikami, zwiększenie poczucia własnej wartości oraz otwarcie się na inne osoby. Naszymi odbiorcami miały być dzieci ze świetlic socjoterapeutycznych w wieku 13-16 lat. Ostatecznie warsztaty zostały przeprowadzone w dwóch placówkach: „Świetlica parafialna dla potrzebujących dzieci” w Rzeszowie oraz „Świetlica Perspektywa” w Przemyślu. Warsztaty odbyły się w grupie 16-to i 19-to osobowej.
PS. Porozumiewajmy się…
Tytuł warsztatu silnie nawiązuje do znanego wszystkim „post scriptum” stosowanego swego czasu bardzo często w listach pisanych ręcznie. Niestety, forma kontaktu zaginęła w gąszczu współczesnej technologii, „spłycając” formę przekazu międzyludzkiego. Wśród dzieci ze świetlic socjoterapeutycznych często również komunikacja i wzajemne wsparcie zanika, w szczególności w grupach o dużej różnicy wiekowej. Warsztat nasz nawiązując tytułem do prawie zapomnianej sztuki listu ma na celu przypomnieć dzieciom i młodzieży o własnych wartościach, dodać odwagi do podejścia do innej osoby, podzielenia się problemami i własnymi zainteresowaniami. „PS. Porozumiewajmy się” to wyjście naprzeciw potrzebom dzieci, które częstokroć są ignorowane przez starszych kolegów, bądź starsze koleżanki.
Poznanie grupy – badanie potrzeb !
Aby dobrze i efektywnie przeprowadzić warsztaty postanowiliśmy wcześniej udać się na spotkanie do świetlicy i porozmawiać z opiekunami dzieci. Zależało nam bardzo na poznaniu problemów i sytuacji uczestników, aby później dobrze zaplanować i przygotować warsztaty.
Po rozmowie z opiekunką świetlicy, dowiedzieliśmy się, że głównym problemem jest brak komunikacji i konflikty między dziećmi. Nie umiały się dogadać i współpracować, tym bardziej, że były to dzieci w różnym wieku. Mniej więcej od 10 do18 lat, co powodowało, że miały różne spojrzenie na świat i otaczającą ich rzeczywistość. Okazało się też, że większość dzieci pochodzi z rodzin patologicznych. Na co dzień borykają się nie tylko z trudną sytuacją w szkole i świetlicy, ale także w domu. Po zebraniu oczekiwań z lekkimi obawami wróciliśmy do domu.
Od początku wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Po rozmowie i krótkiej obserwacji dzieci, wiedzieliśmy, że to to miejsce, gdzie chcemy przeprowadzić warsztaty. Z relacji opiekunki, dowiedzieliśmy się, że nikt wcześniej nie prowadził tam żadnych warsztatów, mieliśmy poczucie, że czeka nas wielkie wyzwanie.
Krok po kroku, czyli tworzenie scenariusza…
Po zapoznaniu się z grupą docelową i ich problemami nadszedł czas na wybranie technik. Jednogłośnie zdecydowaliśmy się na śmieszną improwizację i karty ról. Były to techniki, które najbardziej czuliśmy i mieliśmy wizję, jak zrobić warsztat, aby uczestnicy skorzystali jak najwięcej.
Aby dobrze przygotować scenariusz, co jakiś czas organizowaliśmy spotkania oraz kontaktowaliśmy się mailowo i telefonicznie. Nastąpił podział obowiązków i każdy zajął się jakimś elementem warsztatu. Na bieżąco pracowaliśmy nie tylko nad swoimi częściami, ale każdy z nas mógł liczyć na feedback i wsparcie ze strony członków teamu.
Scenariusz przechodził wiele modyfikacji, ciągle pojawiały się nowe pomysły, ale i wątpliwości. Czy to na pewno tak? Czy idziemy w dobrym kierunku? Jednak te wahania jeszcze bardziej nas motywowały do pracy. Za każdym razem kiedy pojawiały się dylematy, zadawaliśmy sobie dwa pytania: po co to robimy i jaki ma być nasz efekt końcowy. I tak po kilkudziesięciu godzinach pracy, w końcu udało nam się stworzyć warsztat: P.S. Porozumiewajmy się !
Nasz wielki dzień !
W końcu nadszedł tak długo wyczekiwany dzień. 24 lutego po wielu godzinach przygotowań, w końcu wystartowaliśmy. W drodze na świetlicę dogadywaliśmy ostatnie szczegóły, było trochę nerwów, ale też dreszczyk emocji, ciągle nasuwały się te same pytania. Jak to będzie wyglądać? Czy sobie poradzimy? Jednak jakoś poszło, poznaliśmy się z dziećmi, wypracowaliśmy oczekiwania i zasady współpracy, a następnie ruszyliśmy z rozgrzewką.
Pierwszą techniką, na której oparliśmy warsztat była śmieszna improwizacja. Chcieliśmy pokazać dzieciom, że nawet w sytuacji kiedy ludzie mają konflikt interesów, można wypracować wspólne rozwiązanie. Celem tego ćwiczenia, było pokazanie, że szukanie kompromisów jest możliwe i przynosi zadowolenie obu stron. Podczas omawiania dzieci podawały przykłady, kiedy udało im się coś wypracować z drugą osobą i jak mogą wykorzystać kompromis w przyszłości. Ich wnioski poparliśmy wiedzą merytoryczną, aby wszystko co chcieliśmy przekazać było dla nich jasne i zrozumiałe.
Z racji tego, że zaplanowaliśmy pięciogodzinne warsztaty, zrobiliśmy godzinną przerwę na obiad, po czym z powrotem wróciliśmy do pracy. Dzieci były trochę pobudzone, więc zaproponowaliśmy rozgrzewki wyciszające. Następnie przeszliśmy do kart ról. Ta metoda nie dla wszystkich dzieci była do końca zrozumiała, niektórzy mieli problemy z czytaniem i koncentracją. Po przeanalizowaniu sytuacji, stwierdziliśmy, że musimy poświęcić na to więcej czasu. Wytłumaczyliśmy dzieciom krok, po kroku jak ma wyglądać to ćwiczenie, co mają zrobić i jakoś poszło. Odegrały scenki między sobą w parach, a następnie zaczęliśmy rozmawiać o tym jak się czuli w rolach, co udało im się osiągnąć . To był chyba najtrudniejszy moment warsztatów. Każdy chciał coś powiedzieć, dzieci się przekrzykiwały, ale powoli udało nam się nad nimi zapanować i przeprowadzić zadanie do końca. Poprzez tą technikę chcieliśmy im pokazać, że dzięki rozmowom można osiągną lepsze rezultaty, że komunikowanie się jest czymś dobrym. Nawiązywaliśmy również do rozwiązywania konfliktów, aby utrwalić im temat i uświadomić jak wiele można osiągnąć, poprzez małe zmiany.
Na końcu nastąpiła dyskusja, omówiliśmy poszczególne etapy warsztatów, a następnie dzieci uzupełniły ankietę. Pomimo naszych wcześniejszych obaw, okazało się, że uczestnicy byli bardzo zadowoleni. Padały nawet prośby, abyśmy przyjechali po raz kolejny. To był ten moment, kiedy poczuliśmy, że było warto, że w jakimś stopniu zrealizowaliśmy zamierzone cele. Zresztą przy ostatnim ćwiczeniu udało nam się połączyć w pary osoby, które na początku w ogóle nie chciały ze sobą pracować. Praca z tymi dziećmi była dla nas dużym wyzwaniem, tym bardziej, że było ich osiemnaścioro, a na dodatek w różnym wieku. Z perspektywy czasu, wiemy, że postawiliśmy sobie dość wysoko poprzeczkę, ale widząc uśmiechy dzieci i ich małe przemiany, wiemy, że było warto. Drama nie tylko wpłynęła na życie dzieci, ale i nas. I mimo tego, że nie zawsze było łatwo, to po zakończeniu czujemy wielka satysfakcję i myślimy o kolejnych warsztatach, tym razem w domu dziecka.