Budować drużynę czas zacząć
O składach zespołów zdecydowały tematyki interesujące poszczególne osoby oraz preferowane grupy docelowe. W naszym przypadku były to działania antydyskryminacyjne skierowane do młodzieży.
Jak przystało na drużynę chcącą propagować różnorodność i tolerancję, nie mógł nie zadziałać dokładny (choć też niezamierzony) parytet płci. Zestaw osobowości również okazał się niejednolitą mieszanką. Więc tak oto przedstawiał się skład zespołu:
- Kasia Kulikowska – nasze źródło optymizmu i niebanalnych pomysłów, a także strażniczka pokoju;
- Jacek Waszczuk – człowiek od zadań specjalnych, zawsze uważny na cel i dbający o dobrą atmosferę w zespole;
- Kasia Falkowska – zdecydowanie przebojowy charakter i merytoryczny głos we wszelkim planowaniu;
- Ernest Grecki – próbujący wszystko ogarniać, „biurwować” i konkretyzować.
Przygotowania
Długie godziny pracy przerywane zabawami. Weekendowe zjazdy i spotkania na mieście. Chwile niemocy twórczej z leniwie trzymanym kubkiem kawy na przemian z wybuchami radości powodowanej przychodzącą weną. Doświadczanie technik i nauka poprzez obserwowanie innych grup. Dużo wszystkiego, a moment sprawdzianu coraz bliżej.
Warsztat
O młodzieży gimnazjalnej krąży wiele opinii, często niepochlebnych. Aby nie popadać w stereotypowe myślenie, najlepiej cudze sądy weryfikować, a bardzo dobrze służy temu wzajemne poznanie się. Dlatego też każde z nas nie mogło doczekać się pierwszego warsztatu. Choć były też pewne obawy ze względu na specyfikę celu, jaki nasza grupa sobie postawiła – czyli promowanie postaw tolerancyjnych wobec różnorodności m.in. w szkole.
Pierwszego dnia upadła teza, że uczestniczki i uczestnicy warsztatu uznają niektóre rozgrzewki za zbyt dziecinne. Właściwie był to najbardziej entuzjastycznie przyjęty element zajęć. Jak się jednak okazało energii nie zabrakło również podczas śmiesznej improwizacji.
Burzliwy spór rozrywkowego studenta na wózku widłowym z naukowcem wyczekującym na gody świerszcza udało się na szczęście uczennicom i uczniom rozwiązać. Były propozycje finansowej ugody, wzajemnej pomocy, a nawet całkowitego ustępstwa.
Następnego dnia zrobiło się poważniej, kiedy w ruch poszły karty ról. Dość współczesny problem wzajemnego tolerowania się osób na diecie wegetariańskiej z „mięsożercami” mocno zaangażował młodzież pierwszej klasy gimnazjum.
Jak wynikło później podczas dyskusji, wegetarianizm różnie jest pojmowany i odbierany. Jednak dosyć łatwo przyszło uczestniczkom i uczestnikom zajęć znalezienie rozwiązań niekrzywdzących żadnej ze stron.
Odbywające się po tej technice ćwiczenie z białą kartką kończyło drugi i zarazem ostatni dzień warsztatów. Za zamkniętymi oczami należało wykonywać polecenia odnośnie czystej kartki trzymanej w rękach. Mimo, że wszystkie arkusze papieru były początkowo identyczne, a polecenia jednakowe dla całej grupy, każda osoba „podarła” papier w zupełnie inny, niepowtarzalny sposób. Podobnie jest z ludźmi. Mimo swoich podobieństw, każdy z nas ma własny sposób postępowania i interpretowania wszystkiego wokół.
Co dalej?
Klasa z warsztatów zadowolona, my ze współpracy usatysfakcjonowani i usatysfakcjonowane. Pozostaje ciekawość, jak wyglądają w praktyce inne techniki, jak już raz sprawdzone metody sprawdzają się w innych grupach. Z chęcią przekonamy się o tym próbując dramy we własnych działaniach. I powracająca do głowy myśl „Nie sugerować rozwiązań”, „Nie sugerować rozwiązań”…